2011-11-20

Czapka lekarstwem na problem z pachą

Utknąłem!
Dotarłem do wysokości pach, gdzie robótka powinna rozdzielać się na dwa przody i tył - wygląda na to, że nie rozumiem za bardzo angielskiego opisu.
Postanowiłem się oderwać na chwilę od swetra i spróbować zrobić coś "szybkiego". Zima się zbliża, a ja muszę pokonywać spore odległości pieszo, więc mój wybór padł na czapkę.

Tym razem bez żadnego opisu, wskazówek ani przykładowych zdjęć spróbowałem wykonać dopasowaną czapkę. Cienka włóczka i druty miały sprawić, że robótka miała być gęsta i dobrze chronić przed wiatrem. To akurat udało mi się osiągnąć, ale efekt końcowy był zaskakujący!




Na zdjęciu, dla porównania, umieściłem też moja dotychczasową czapkę. Głupio zrobiłem, nie przyglądając się starej czapce, bo szybko zauważyłbym, że zrzucanie oczek powinno nastąpić dopiero pod koniec robótki, a ja, głupi, zacząłem po około 30 rzędach! Efekt końcowy - pofałdowana mycka!

Teraz może trochę o wykonaniu i dokładniej o błędach.
Do robótki użyłem włóczki "Kocurek" w szarym kolorze (niebieskie paski, to też "Kocurek"), druty pończosznicze, chyba 3mm. Według moich skomplikowanych obliczeń, które się nie zachowały, wyszło mi, że przy obwodzie głowy 58cm powinienem narzucić 208 oczek na początek robótki. Teraz wiem, że spokojnie mogłoby być 200 oczek. Oryginalne 208 jest OK, ale czapka nie jest zbyt dopasowana.

Do wyrobienia użyłem wyłącznie ściągacza, bardzo ciasno dzierganego, tak w odróżnieniu od luźnego splotu w swetrze (zdjęcie na samym dole wpisu). Fajnie i całkiem szybko się robiło początkowe rzędy, do tego stopnia, że zbyt szybko zdecydowałem się redukować oczka. Na każdym z czterech drutów zrzucałem po dwa oczka przez 3 rzędy, po czym stwierdziłem, że za wolno się to redukuje i dalej zrzucałem już po 4! Z perspektywy tygodnia, uważam, że był to straszna głupota.

Pisząc ten wpis, początkowo chciałem pominąć pomysł wykonania tej haniebnej czapki, ale z czasem (wpis powstawał przez ponad 2 tygodnie) postanowiłem opisać ten przypadek i nie ukrywać go przed sobą i światem ;)

Dzisiaj, czyli 21. listopada powróciłem skruszony do porzuconego swetra, sprułem źle wykonane rzędy i zacząłem poprawnie dziać cardigan. Sytuację uratowało youtube i filmy opisujące ssk i k2tog. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego wcześniej nie obejrzałem tych instrukcji...
A przy okazji zauważyłem, że jakoś inaczej wykonuję prawe i lewe oczka, choć w efekcie końcowym wyglądają w porządku. Ale to chyba musi tak być, skoro dziwny facet zajmuje się dziwną robotą i jeszcze dziwnie ja wykonuje :D

Aha, a czapkę sprułem do rzędów z pierwszymi redukcjami. Jutro będę łapał oczka.

4 komentarze:

  1. Znam takie przygody z czapkami. Szybciej nauczyłam się robić rękawiczki na drutach niż czapki. Ale nie poddawaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale spóźnienie..
    Teraz, ilekroć jakę autobusem miejskim lub tramwajem, oglądam czapki, które noszą ludzie. I tak wymyśliłem sobie, że jak już wrócę do poprawiania, to będę wyrabiał na okrągło bez redukowania oczek. Powinna wyjść z tego taka wełniana "rura" ;) Dopiero ostatnie kilka rzędów przerobię lewymi oczkami (to chyba ściśnie górę) i trochę zredukuje. Zauważyłem, że tego typu czapki są najbardziej dopasowane, czyli właśnie takie jak planowałem zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też jak jadę autobusem to przygladam się ludziom, jakie czapki noszą, jakie szaliki, potem to szybko zapisuję, żeby nie zapomnieć. Ja ostatnio zrobiłam taką długą rurę dla kuzynki, mówią na to czapka worek lub czapka homeless lub czapka krasnal.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, widziałem zdjęcia na Twoim blogu, jeśli masz na myśli tą "włóczkożerną" czapkę ;)
    Zapisywać nie umiem tego co zobaczę w autobusach, ale mam dość dobrą pamięć fotograficzną, więc staram się je zapamiętywać ;)

    OdpowiedzUsuń

Podobał Ci się ten wpis? Śmiało, dodaj swój komentarz!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...